piątek, 16 października 2015

Od Shir Can'a - Przygody, Articuno, masterka...

Właśnie dziś dotarłem do miasta. Rozglądałem się i wpadałem ciągle na ludzi, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Doszedłem do centrum miasta i zobaczyłem festyn. Ludzi było bardzo dużo, ale jakoś mi to nie przeszkadzało... Podszedłem do maszyny, w której można było wygrać różne rzeczy, w tym pokeballe. Stwierdziłem, że mogę spróbować, ale tylko raz. Udało mi się wygrać pokeballa i maszyna wyrzuciła mi go. Zauważyłem jednak, że nie był zwykły. Był fioletowy i w ogóle... I miał M. Myślałem, że ktoś go pewnie tak przerobił.. Czy coś... Trochę jeszcze pochodziłem po mieście, minął cały dzień i wyruszyłem w dalszą podróż.  Dotarłem do morza. Nad brzegiem zobaczyłem ptaka. Wyjąłem pokedex. Nie znał on jednak takiego pokemona.
- Musisz być legendą... - powiedziałem sam do siebie, wyjąłem mojego nadzwyczaj silnego Squirtle. Zaatakował mojego Squirtle, ale on zrobił szybko unik. Po jakimś czasie Squirtle padł. Schowałem go i kazałem walczyć Emoldze. Kazałem mu zaatakować, ale nic mu się nie stało. Trwało to trochę, ale wreszcie udało mi się zmęczyć pokemona. Moja Emolga też padła, nie wiedziałem za bardzo co robić, ale wyciągnąłem pokeballa wygranego na festynie. Rzuciłem go, pokemon się... złapał. Podszedłem do niego. Było to niesamowite uczucie. Podczas walki dowiedziałem się, że pokemon nazywa się Articuno.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz