wtorek, 30 grudnia 2014

Od Mary - Gniew Gyarados'a i pociąg

Wstaliśmy dosyć wcześnie. Zaczęliśmy iść przy brzegu. Naglę z piany morskiej wyłonił się gigantyczny Pokemon.
- Co to? - zapytałam Rona
- To Gyarados! Chyba jest wściekły.
- Żeby to nie był ojciec tego Magikarpa, którego pokonała Luna - rzekła Lindy
- Miejmy taką nadzieję! - przestraszyła się Luna - Dewgong!
- Luna, nie - złapałam ją za rękę - Nie masz żadnych szans! Żadnych!
- To co mamy robić? - zapytała Luna
- Pozostaje wycofać się z godnością - powiedział Ron
Zaczęliśmy się cofać. Nagle Pokemon - olbrzym zaatakował. Trafił w palmę. Połamał ją kompletnie!
- Wycofujmy się szybciej! Do lasu!
Zaczęliśmy biec. Na szczęście uciekliśmy potworowi. Nagle zobaczyłam pociąg. Stał na stacji!
- Szybko! Wsiądźmy!
Zapłaciliśmy za bilety i zasiedliśmy w jednym z "pokoi". Przyjechała pani ze słodyczami na jeżdżącym stole.
- Oczywiście.
Kupiliśmy czekoladę, lizaki, pączki i inne słodkości.
- A gdzie właściwie jedziemy? - zapytał Ron
- Nie wiem - uśmiechnęłam się
C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz