piątek, 10 października 2014

Od Lindy-Wieczór.

-Sorka ja tylko się tak cieszyłam-zawołałam.
-Spoko rozumiem że się cieszyłaś.-odpowiedział mi.
-Czemu Mary nie ma tak długo?-zapytałam.
-Nie wiem-zawołał.
-Aha-odpowiedziałam.
-Rozkładamy namioty?-zapytał.
-Tak już czas.-odpowiedziałam.
Gdy rozkładaliśmy namiot,wypuściłam swoje pokemony że się prze wietrzyły i zjadły trochę roślin.Poszłam poszukać coś do picia i do jedzenia zabrałem ze sobą dzbanek i kosz.Szłam przez dziesięć minut i zauważyłam piękne jeziorko z wyłożonymi dookoła kamieniami z drzew zwisały pnącza,kwitły lilie wodne.Nabrałam trochę wody do dzbanka,do kosza zerwałam lilie wodne dla pokemonów.Zauważyłam jakieś światło pobiegłam do niego.To była wioska.Od razu poszłam do sklepu dla pokemonów.
-Dobry wieczór.Poproszę jedzenie dla pokemonów i lekarstwa.-zawołałam.
-Proszę bardzo.-odpowiedział.
-Dobra noc.-zawołałam.
-Dobra noc-zawołał.
Poszłam do sklepu spożywczego aby kupić coś do jedzenia nam.Gdy kupiłam szypko wracalam do obozu zauważyłam Rona.
-Hej!Ron!.-krzyknęłam.
-Lindy!Gdzie ty byłaś tyle czasu.-zapytał mnie.
-Tu i tam najpierw zauważyłam piękne jeziorko potem światło to poszłam do niego to była wieś kupiłam tam lekarstwa i jedzenie.-opowiedziałam.
-Aha.-odpowiedział.
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz